niedziela, 12 lutego 2017

Co u mnie? Czuć progres

Wiem, że niejeden chory na boreliozę oddałby za to swój majątek i dorzucił jeszcze nerkę, ale stało się… w końcu poczułem NORMALNOŚĆ! Ale to jest uczucie, po tylu latach wyjść z odrealnienia, posmakować powietrza przy wyostrzonych zmysłach…

i ch** że smog. 
Jest super – momentami. 

Wciąż katuje się wszystkim co mam najmocniejsze pod ręką, olejki naprzemiennie z nalewkami. Wyraźnie czuć, że te cholerstwa giną – wszystko boli: stawy, mięśnie, głowa, mam lekko podniesioną temp, dreszcze, mrowienia itd. Przebłyski bezobjawowości, wielkiej ulgi, wyczekiwanego ozdrowienia – rekompensują jednak wszystko. Dalej zdarzają się zawroty głowy - jakoś zbytnio nie przeszkadzają, tylko czasem jadąc autem można się poczuć jak przy płynięciu motorówką. Ogólnie jest w porządku - widzę, że jestem na dobrej drodze. Co prawda czuję jeszcze te cholerstwa w głowie, ale jest ich zdecydowanie mniej i całkowita eksterminacja WYDAJE SIĘ tylko kwestią czasu.

A tak po za tym, właśnie mija rok mojego leczenia. [']

1 komentarz: