sobota, 18 marca 2017

Dziennik choroby

Dla jednych rzecz oczywista, dla innych już nie. Według mnie, prowadzenie własnego dziennika choroby jest obowiązkowe i niezbędne – jest to pewnego rodzaju „dokumentacja medyczna”, bez której czasem ciężko się obejść.

Nawet jeżeli nie zacząłeś/nie zaczęłaś jeszcze leczenia, już teraz należałoby założyć swój dziennik choroby. Ja zrobiłem to dopiero po kilku miesiącach leczenia, czego do dzisiaj żałuje. Myślałem, że leczenie potoczy się na tyle szybko, że dziennik nie będzie potrzebny, a jednak… No, ale po kolei. Po co ten dziennik? Jak go prowadzić? I co w nim zapisywać?

Dziennik służy, do zbierania informacji na temat choroby, jej objawów, naszego samopoczucia, opisywania wpływu podawanych leków/ziół/olejków i w konsekwencji do oceniania postępów w leczeniu. Może się wydać, że to da się zapamiętać, ale wierzcie mi - po kilku miesiącach leczenia i ciągłych herxów zaczyna się mieszać w głowie, co od czego, i co jest normalne a co nie. Wtedy, rzut oka do dziennika, pozwala trzeźwiej ocenić aktualną sytuację.

W dzienniku zapisujemy:

-datę i dzień

-opis naszego samopoczucia

-opis objawów

-co przyjęliśmy (np. 200mg doxy i 500mg tynidazolu lub 2g cats claw, 2g andrografis i 2g andrografi albo 1,3ml olejku ABC [zależnie czym się leczymy])

-następnie opisujemy swoje reakcję (np. 2 godziny po podaniu środka X, czuje się słabo, kręci mi się w głowie i czuje łamanie w kościach).

I tak codziennie.

Dzięki takiemu prowadzeniu dziennika, można kontrolować postępy w leczeniu i sprawdzać, jak przebiega terapia i zwalczanie choroby w perspektywie długofalowej. Mając na przykład powiększenie objawów, można sięgnąć do dziennika, aby sprawdzić czy nie jest to wynikiem podawanych środków i sprawdzić jaka reakcja występowała ostatnim razem. 

Dobrze prowadzony dziennik jest bardzo przydatnym źródłem informacji dla lekarza prowadzącego czy zielarza/fitoterapeuty oraz dla nas samych!

Przykładowy fragment mojego dziennika choroby (podczas leczenia olejkami):

26,10 - środa

Od rana trochę mnie rozsadzało i bolała głowa. 1,3ml KS2 - działa, nawet odświeżyło lekko głowę. Przeszedł mnie dreszcz i pojawił się ból głowy (czołowy).
Przed sauną 37.0. Po saunie czuje się świetnie chociaż jest mi zimno (pewnie gorączka skoczyła). Godzina 17:15 temp. 37,4.
Po każdej aplikacji czuję się lepiej. Rozsadza mnie ale ogólnie jest ok, pojawiają się dreszcze.

27,10 - czwartek

Z rana trochę byłem zmulony, lekko łamie w kościach i uczucie pełnej-zamulonej głowy. Trochę gorzej niż wczoraj ale jeszcze nie jest źle. 1,3 ml KS2.
Po aplikacji mnie rozsadza. Wygina trochę mózg. Po saunie (2xbio, 1fin, 1łaź) w porządku - kilka dreszczy.
Wczoraj ten olejek chyba mocniej działał. Wydaje mi się że większe zakażenie jest z prawej strony głowy.

28,10 - piątek

Ciężko było rano wstać. W nocy się pociłem. Boli gardło, rozgrzane policzki, mało energi i wigoru. 1,3 ml KS2.
Godz. 14.30 temp. 37,2. godz. 15.00 temp. 37,4. Zaczyna robić się nieznośnie. Krótki basen i lekka sauna (2 razy bio) - było dosyć ciężko, ale już po czuje się trochę lepiej. Humor dopisuje.
Godz. 18.45 temp 37,4. Godz. 19.30 (pół h po aplikacji KS2) temp. 37,2. Ciekawostką jest, że podczas aplikacji tego olejku (często ale nie zawsze) w momencie wcierania go w przedramię, leci mi pot z czoła.
Godz. 00:30 temp. 36,9, szumi w uszach. Po wtarciu olejku w łydki przycisnęło mózg i powiększyły się szumy, lekkie łamanie w kościach.

29.10 - sobota

Znowu rano było ciężko wstać. Jak się już rozruszałem było ok. 1,3 KS2. Trochę rozbolała mnie głowa. Po saunie (2xbio, 1xfin) czułem się świetnie.
Po drugiej aplikacji trochę mnie zmuliło. Godz. 20.30 temp. 37,1, Wieczorem czułem się zmęczony. Czuje lekki ból /dyskomfort w okolicach serca, lekkie mdłości.

I jeszcze fragment z historii z najnowszej, gdzie mam już do pisania zdecydowanie mniej i zmieniłem trochę formę na bardziej przejrzystą:

04,03 – sobota
1,4 PGS
1,3 PGS – jest jakiś herx nietypowy, z przejściowymi pulsacyjnymi bólami np. o okolicach uszu
1,3 PGS

05,03 – niedziela

1,3 PGS – znaczne osłabienie na kilka godzin
1,2 PGS – po saunie energia i herx (rozpalona głowa) temp. poniżej 37
1,1 PGS

06,03 – poniedziałek
0,9 GX1
1,3 GX1 – dziwny herx – zawieszona głowa i trochę zamulony umysł, po saunie temp. 37,3
1,4 GX1 – ten olejek potrafi lekko zatrząść ziemią, chociaż wrażenia nie robi

Forma prowadzenia dziennika jest dowolna, najważniejsze, żeby było czytelnie i przejrzyście. Dobrze jest też zawrzeć jakąś skalę porównawczą - np. dzisiaj oceniam swoje objawy na 6 w 10 stopniowej skali lub coś w tym stylu.

Przeczytaj również:

4 komentarze:

  1. Zgadzam się. Dziennik albo chociaż pamiętnik warto zacząć robić zaraz po ukąszeniu kleszcza. Ja od kilku lat zbieram informacje o swojej chorobie i dopiero teraz na poważnie wchodzę w etap próby zdiagnozowania choroby. Zdecydowanie pomagają mi moje notatki z przestrzeni kilku lat, pokazują jakiś rodzaj cykliczności, zmienności objawów i ich wspólnego mianownika. Warto nie tylko robić zdjęcia dokumentujące ukąszenie kleszcza, ale też notować pogorszenia stanu zdrowia, które początkowo trudno może być z tym ukąszeniem powiązać. Borelioza nie zawsze musi objawić się radykalnie, czasami przebiega skrycie, rozwijając się zdradliwie powoli i wyniszczając organizm na zasadzie "powolnego ugotowania żaby".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za komentarz! trafne rozwinięcie mojego posta

      Usuń
  2. Witam, mam pytanie, pracujesz normalnie podczas leczenia czy jesteś na zwolnieniu? Zastanawiam się, jak bym to miała wytrzymać, gdybym musiała chodzić do pracy 8h... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez kilka pierwszych miesięcy leczenia nie pracowałem, bo się nie dało! Teraz już pracuje normalnie, ale lekko nie jest - niestety nie słyszałem jeszcze, żeby ktoś dostał zwolnienie lekarskie z powodu boreliozy...

      Usuń